Jak robić zdjęcia rękodzieła? Krótka historia o rozwoju.

Od pewnego czasu dostaję do Was sporo wiadomości z pytaniami o zdjęcia. Jest to dla mnie mega miłe, ponieważ nie mam się za mastera fotografii rękodzielniczej. Ale nie ukrywam – fakt, że polubiłam robienie zdjęć bardzo wszystko ułatwia. Dlatego pomyślałam, że zapytam Was czy chcecie tekst o tym jak robić zdjęcić zdjęcia rękodzieła?

Zacznę od ostrzeżenia- będzie tu ogrom zdjęć! Ogrom! Ale mam nadzieję, że tekst i zdjęcia zachęcą Was do zadawania pytań, a przy okazji trochę zmotywuje 😉 Nie śmiejscie się za głośno z moich gniotków foto 🙂 Nie lubię wyciągać ich na światło dzienne 😀

No to odpowiedzmy sobie na pytanie jak to jest z tymi zdjęciami rękodzieła? Nasze ręce potrafią zrobić przecudowne rzeczy. Głowa wymyśla wzory, tworzy dzieła, które potem powstają. Kiedy już spod naszych rąk wypłynie produkt, który chcemy sprzedać, lub podarować wyciągamy aparat iii? No właśnie. I co? Trzaskamy fotę byle by było? Czy może ekscytujemy się tym w jaki sposób pokażemy efekt współpracy naszego serca, rozumu i rąk?

Dostaję od Was sporo pytań nie tylko o to, jak fotografować, ale o to jak się zmotywować do robienia zdjęć. Jak złapać pomysły? Czym się inspirować i co zrobić, kiedy tak bardzo nam się nie chce.  Ciężkie pytania. I niezbyt proste odpowiedzi. Bo sama czasem mam problem z motywacją, ale ok. Pogadajmy trochę 🙂

Właściwie to w fotografii takiej “domowej” – czyli bez studia, profesjonalnych sprzętów itd – najważniejsze są trzy rzeczy. Oświetlenie, pomysł i cierpliwość. No i trochę znajomości ustawień aparatu, tła, dodatki itd – czyli detale, które są niezbędne, ale które zdobywa się z czasem w trakcie kombinowania. Nie ma co ukrywać, jeszcze 2 lata temu robiłam mega złe zdjęcia. Kładłam jakiś materiał, zapalałam lampę (o zgrozo). Albo brałam je do ogródka w godzinach słońcowego szczytu. Tak – tego nie róbcie.

Ale najgorsze z tego wszystkiego było poczucie  ze mi się nie chce. Tak strasznie nie chce. Że nie umiem w zdjęcia, że nie mam pomysłu, nigdy się nie nauczę. Wszystko wychodzi rozmazane, nie mam zdolności i ogólnie na bank nie wyjdzie. Z takim właśnie fantastycznym nastawieniem robiłam zdjęcia, które możecie zobaczyć poniżej 🙂

Nieostre, bez polotu, bez pomysłu, przepalone, albo niedoświetlone. Jak mi czasem coś wyszło to było święto lasu. I jarałam się jak pochodnia przy paleniu czarownic. Ale było to raczej rzadko. Nie umiałam ustawić aparatu – używałam tylko funkcji auto. A w porywie szaleństwa kupiłam sobie lampę budowlaną do filmów… i używałam jej do oświetlania zdjęć. Teraz ogólnie płonę ze wstydu, że miałam takie pomysły. Nie myślcie sobie, że robię teraz pojazd na siebie i na Was. Nie robię, ale chcę Wam pokazać, że jak ktoś zamiast szukać rozwiązania i polepszać coś w swoich działaniach woli się umartwiać i mówić, że i tak mu się nie uda… to jest spora szansa, że faktycznie tak będzie. Ja akurat miałam dwa spore szczęścia w tamtym czasie. Jedno przykre i ciężkie szczęście, a drugie takie, które przypomniało mi, że wszystko zależy ode mnie i tylko ja mogę się przełamać i albo robić lepiej, albo mieć kompleksy i pretensje. Pierwszym szczęściem była Marta, która powiedziała mi, że jakość treści, które tworzę jest obecnie poniżej oczekiwań i tak być nie może. A drugim szczęściem był Kuba, który przytargał mi do domu obiektyw 50 mm 1:8 plus lampy do zdjęć. Opowiedział mi trochę o kompozycji i kazał sobie radzić. Miałam doła i dąsałam się przez kilka dni. nie ruszyłam niczego. Ani rękodzieła ani zdjęć… a później wzięłam się. Zapaliłam te lampy, wkręciłam obiektyw i zaczęłam kombinować. Poniżej możecie zobaczyć pierwsze zdjęcia, z których wtedy byłam mega zadowolona. Nauczyłam się, że ustawianie ostrości i tryb manualny, to bardzo istotne sprawy. Do kompozycji było mi jednak jeszcze daleko. Zanim zobaczycie te “super zdjecia”chcę Wam powiedzieć, że jeśli ktos zamiast głaskać Was po głowie trochę w nią rąbnie, to może się okazać, że przejżycie na oczy. Zaboli, ale zmotywuje żeby pokazać, ze stać Was na więcej. I wierzcie mi – lepiej żeby był to przyjaciel niż klient. A tymczasem porcja zdjęć 🙂

Wiecie, ja nigdy nie przeglądałam pinteresta w celu szukania pomysłów, nie oglądałam biżuterii żeby się nie sugerować i nie być odtwórcza. Ale w kwestii kompozycji, zdjęć i samorozwoju pinterest sporo mi dał. Oglądałam zdjęcia, albumy znanych fotografów, kobiece akty, piękno i sztukę. Czerpałam z nich, ale nie odtwarzałam. Dałam sobie czas, żeby to poczuć. Nie wiem w którym momencie zauważyłam, że cieszę się, kiedy co uszyję. Nie dlatego, że skończyłam pracę, ale dlatego, ze czekało mnie robienie zdjęć. Tak, ja, która tego nienawidziła poczuła zew. Zaczęłam traktować robienie zdjęć jako wyzwanie, zabawę. Kombinowałam ze światłem, z ustawieniami. Bawiłam się kompozycją. Czasami przez większość nocy. Czasem przez całe weekendy nie dało się do mnie dodzwonić ani nigdzie wyciągnąć, ale dawało mi to mega ogromną satysfakcję. Zauważyłam, że puste zdjęcia biżuterii mnie nie bawią. Że tylko te z kompozycją mają dla mnie sens i odzwierciedlają to co czuję i myślę. Zaczęłam szukać swojego stylu w fotografowaniu.  Ostatnio dostałam trzecią poradę – równie cenną jak te poprzednie. Usłyszałam, że powinnam częściej wyprowadzać swój aparat na spacer. Tak mocno skupiłam się na fotografii w pracowni, ze zapomniałam, ze warto czasem ruszyć z aparatem w świat. Dzięki Jacku za zmotywowanie mnie i wyrwanie na pierwszy foto spacer w życiu. Jest to bez wątpienia coś, czego muszę się jeszcze mocno uczyć 🙂

Przyznam szczerze, że jeszcze nie znalazłam swojego stylu:) Ale każdy miły komentarz sprawia, że chce mi się bardziej. Każda konstruktywna krytyka motywuje mnie do poszukiwań i poprawiania się.

A tutaj kilka ujęć jak to wygląda teraz 🙂

Nigdy nie byłam dobra z obróbki zdjęć. Dopiero miesiąc temu pierwszy raz użyłam programu Lightroom. I chociaż jest to jeszcze dla mnie czarna magia, to z każdym użyciem zauważam więcej i chcę poznawać, uczyć się i iść do przodu 🙂

Ten teks jest tylko takim podsumowaniem mojej drogi, która jest pokonana w jakiś 30% do stwierdzenia, że o wow ale jesteś Pani fotograf. Dajcie mi znać, czy chcecie video na GithagoArt o fotografii produktowej. Jeśli tak, to chętnie pokażę Wam jak samodzielnie przygotować namiot bezcieniowy, powiem jakie kupić lampy i wyjaśnię dlaczego bez statywu nie warto robić zdjęć Waszym produktom.

Mam nadzieję, że ten wpis i to co zobaczyliście na zdjęciach zmotywuje Was do kombinowania i szukania swoich rozwiązań. Ale przede wszystkim pamiętajcie, że stan Waszej wiedzy zależy od Was. Nie trzeba kupować mega drogich książek czy poradników, żeby zacząć. Żyjemy w nieco przerażających, ale jakże pięknych czasach, kiedy wiele rzeczy można znaleźć w internecie. Kwestia jest tylko taka, że musicie to przyswoić i poćwiczyć, bo fotografia jest jak jak fitness – bez ćwiczeń nie zobaczycie efektów 🙂

Buziaki

Justyna 🙂

 

Czytaj również ...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.