Jesienny spacer – pora roku, która inspiruje :)

Nie raz wspominałam już, że uwielbiam jesień. Jest w niej coś pięknego, magicznego takiego wyjątkowego. Szczególnie, kiedy świeci słońce, wieje jeszcze ciepły, choć już chłodniejszy niż w lecie wiatr. Z drzew spadają liście, po parkach biegają wiewiórki, a szaliki zakładamy jeszcze zupełnie luźno bez obaw że zmarzniemy. Jesień to pora inspiracji. W taki czas zawsze najlepiej mi się pracuje, bo nic mnie tak nie nastraja jak jesienny cudowny obrazek. W tym roku jesień zbiegła się po raz kolejny z moją wyprowadzką w całkiem nowe i obce miejsce. Każda przeprowadzka w moim życiu oznaczała zmiany. Niektóre dobre, inne mniej. Prędziej czy później weryfikowało to życie. Zawsze działo się to w początkowych tygodniach jesieni. Tak było też i tym razem. 

Wiecie jaki jest minus przeprowadzek?

Nie macie swojego miejsca. Musicie je na nowo znaleźć.

A ja kocham mieć swoje miejsce w mieście w którym mieszkam. Wiecie takie, gdzie mogę sobie iść pisać, szyć, oddychać i móc pobyć sama ze sobą. Cóż, akurat tym razem mam ogromny problem z odnalezieniem się. Trochę jak owca w wielkim mieście. Gubię się, potykam, ale szukam. I ostatnio trafiłam w piekne miejsce. Nie dość, że jesień “atakowała” wszystkie moje zmysły, to jeszcze miałam okazję zaprzyjaźnić się z jego mieszkancami . Akurat miałam szczęście, że w podróż tę wyruszył ze mną pewien Pan fotograf, który choć wie, że nie lubię zdjęć, nie lubię pozować i ogólnie nie lubię jak ktoś we mnie mierzy aparatem, to jednak odważył się go na mnie użyć. Co prawda chłopak musiał sobie troche pobiegać, bo na widok sprzętu obudziła się we mnie mała gazela, która stwierdziła że czas pobiegac. Ale coś tam udało mu się uchwycić. I chciałam się Wam pochwalić, bo choć sama siebie na zdjęciach nie lubię, to jednak na tych czuję się wybitnie fajnie. Wydaje mi się, że oddają zachwyt miejscem w którym miałam okazję gazelować 🙂

Kuba dzięki za zdjęcia i cierpliwość 🙂

Ale największym mistrzem tego spaceru okazali się mieszkancy parku a zwłaszcza przesympatyczne wiewiórki, które pchały się do kieszeni i zabierały orzeszki z ręki.

Może ze względu na nie tak zakochałam się w tym miejscu 🙂 Po tym spacerze dostałam niesamowitej weny i motywacji do działania. Od razu zachciało mi się szyć, koralikować, kręcić tutoriale i robić zdjęcia 🙂 właściwie w każdej z prac, które powstały w tym okresie można wyczuć jesień.

A jaka jest Wasza ulubiona pora roku? Co Was motywuje i inspiruje?

Pozdrawiam serdecznie

Justyna 🙂

Czytaj również ...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.