Kim jest projektant biżuterii i czy potrzebuje on autorytetów?

Zanim powstało GithagoArt powstał blog na bloggerze, Gdzie pokazywałam jak bawię się w  różne typy rękodzieła. Nigdy jednak nie zastanawiałam się nad tworzeniem kolekcji sezonowych. Ani nie było mi to potrzebne, ani na to nie wpadłam. To były czasy kiedy marketing i planowanie  działań mogło dla mnie nie istnieć.  I szczerze mówiąc nie istniało. Na studiach wszystko układało się płynnie. Czasem trzeba było przez to przesiedzieć nocki, ale człowiek młody i wytrwały nawet się nie zastanowił nad „trzeba to było zaplanować tuku” 🙂

Ale chciałam Wam przytoczyć jak to się wszystko potoczyło. I poruszyć kwestię autorytetów, które na mnie wpłynę a z których obecności zdawałam sobie sprawę po czasie 😀

Na każdym etapie życia mamy moment w którym chcemy do czegoś dążyć i być w czymś świetni ( jeśli nie od razu to w przyszłości) jak ktoś kogo znamy, lub podziwiamy z daleka. Nie wszyscy z Was będą to pamiętać, ale ja pamiętam erę Spice girls 😀 Większość dziewczyn w szkole chciała nimi być. Utożsamiały się z nimi, starały naśladować i dążyć do takiej jak one doskonałości. Całe szczęście model w ciągu lat  się zmienia 😀

Kiedy dorastamy, dociera do nas więcej bodźców. Zaczynamy dokonywać pierwszych wyborów, doznawać pierwszych zawodów. I nasz bohater do naśladowania też się zmienia. Zauważamy  inne cechy i  ludzi, którzy wcześniej nie byli brani pod uwagę w kwestii autorytetów. W gimnazjum (wstyd się przyznać) marzyłam o tym żeby być cwana i modna jak koleżanki z modnych szkolnych grup. W liceum myślałam o tym, ze chciałabym być tak cierpliwa i zaradna jak moja mama. Jednocześnie tak zdolna i mądra jak tata. I utalentowana aktorsko jak siostra, która kilka lat wcześniej grała w tym samym w liceum w teatrze. Na studiach doszło jeszcze kilka nowych autorytetów. Myślałam że chciałabym mieć talent do przekazywania wiedzy jak Dr. Odoj (wykładowca którego niesamowicie się baliśmy przez pewien czas) ale jednocześnie lubiana i szanowana jak wtedy jeszcze mgr. Rauszer a do tego umieć się skumplować ze studentami i zainteresować ich dalszymi poszukiwaniami jak wtedy jeszcze mgr Karolika Kotkowska (obecnie Hess). Docierało wtedy do mnie że autorytetami są dla mnie ludzie, których spotkałam na swojej drodze. Marysia którą podziwiam za upór i siłę. Patrycja, która ma talent do postawienia mnie do pionu, a przy okazji pomysły które rodzą się w jej głowie są niewyczerpalne. Ala Kasia, która zawsze widzi świat w kolorach, których ja czasem nie potrafię dojrzeć. Dociera do mnie, że tych autorytetów w moim życiu jest ogrom. Poznawałam nowych, wspaniałych ludzi, którzy opowiadali o swoim życiu, o pasjach, podróżach, zmianach, pędzie. Każdy z nich dał mi coś, co mogłam wykorzystać w stawaniu się człowiekiem jakim jestem teraz. A jednocześnie te wszystkie cechy pomogły mi zrozumieć że czas zaryzykować i postawić na siebie, Bo jak nie teraz to kiedy.

Piszę to żebyście też się zastanowili nad swoimi autorytetami. Jak się zmieniły i ile Wam dały. Bo mimo, że nie jestem jak moja mama, tata, siostra, wykładowcy i przyjaciele, to ostatecznie kilka cech od nich przejęłam za co jestem wdzięczna. No ale dalej, dalej żebyście nie zasnęli nad tym tekstem 😀

Z dziewczyny ze Spice girls (no dobra wszyscy wiedzą że ja chciałam być narzeczoną Villego Vallo, ale schemat podobny :D) przeszłam drogę do tego kim jestem teraz 😀 Skrystalizowało się moje jestestwo i poszło…

Nagle BUM. Ze studenta stałam się pracownikiem, a z pracownika szefem. A pojęcia takie jak marketing, planowanie i zarządzanie wdarły się bezlitośnie w moje życie. O tym jak wygląda mój sposób motywowania napisze później. Teraz ta bardziej praktyczna strona.

Także stałam się szefem. Ba! Stałam się projektantem biżuterii, twórcą marki. Ależ wielkie słowa. Jak to dumnie brzmi. Ulala..no i co dalej? A no właśnie. Co powinien zrobić taki projektant? No jak to co? Projektować przecież.

stalam-sie-szefem

No to sobie projektowałam. Tu kolczyki, tu broszka, bransoletka. Godzinami wymyślałam nowe wzory, nowe łączenie kolorów, kamieni, sznurków, zapięć, bigli, splotów… głowa pękała od pomysłów. Ręce paliły się od szycia, a oczy łzawiły od kiepskiego światła z żarówki, bo tworzyłam dniem i nocą żeby nie tracić cennych minut. Rodzina zaczynała się martwić czy aby mi nie odbiło, ale ja konsekwentnie szyłam, szyłam, szyłam i uczyłam się łączenia mojej techniki z innymi technikami. I ciekawych, nowych rozwiązań, itd., itp.

Potem trzeba było zrobić temu zdjęcia. I tutaj dużo, dużo brzydkich kwiatków wyleciało z moich ust. I nagle okazało się, że namiot bezcieniowy to jednak przydatna i całkiem niegłupia rzecz. No ale chwilowo nie mam, więc męczę się i dręczę i krzyczę na lustrzankę. Potem obrabiam, potem wrzucam, potem znowu projektuję …no i nagle po kilku miesiącach takiej pracy dociera do mnie kilka prostych i jakże oczywistych faktów.

Fakt nr 1. Fajnie  że projektujesz ale zapomniałaś planować i systematyzować, więc  masz pełno pięknych produktów i każdy inny, więc nie masz kolekcji w dokładnym rozumieniu tego słowa  (buhaha loser)

Fakt nr 2. Boisz się i niszczysz komputery i sprzęty ( wie o tym każdy kto kiedykolwiek poprosił Cię o włączenie rzutnika, który w magiczny sposób przestał działać kiedy się do niego zbliżyłaś :D) ale skoro już masz tą stronę i funpage to trzeba by zacząć to prowadzić i w ten sposób szukać odbiorców, klientów, sklepów, organizacji itd. Także wymówka „ja nie umiem” właśnie przestała istnieć. Jak nie umiesz to się tuku naucz.

Fakt nr 3. Programy do obróbki materiału filmowego są drogie i trudne. Ale musisz jakiś wybrać i się go nauczyć. Bo jak tego nie zrobisz to możesz sobie jedynie pomarzyć o kontynuowaniu swoich tutoriali online.

Fakt nr 4. To wszystko zajmuje dużo więcej czasu i dociera do Ciebie że Twój optymizm był tak niesamowicie optymistyczny że aż Ci głupio i stwierdzasz, że mogłabyś wystąpić w programie „idź na całość” i ze wszystkich możliwych wyborów od kopa trafiłabyś na kota w worku 😀

Ale po co to piszę? Ano piszę, bo prowadzę działalność od 9 miesięcy. Raz jest dobrze raz koszmarnie. Raz mam wzloty a potem złamania poupadkowe.  Ale ten czas, to była dla mnie niesamowita nauka. Bo zauważyłam jak wiele jeszcze przede mną i jak wiele muszę się nauczyć.

Projektant to brzmi dumnie.

Kiedy mówimy o kimś że jest projektantem od razu widzimy wystrzałowe kolekcje, targi sztuki, architektury, modelki, pokazy itd. Mało kto myśli o tym,  że każdy projektant jakoś musiał zaczynać. Oczywiście zdarzają się wywiady kiedy jakiś Pan/Pani X opowiada o tym jak to z nikogo stał się kimś, dzięki swej ciężkiej pracy. Ale powiedzmy sobie szczerze, kto z nas wierzy że X kiedyś nie był doskonały? Patrzymy i widzimy Xa który osiągnął wszystko, a ta jego droga (ciężka droga) jakoś nam umyka.

Myśląc  o sobie jako o projektancie, myślę o osobie, która się rozwija. Dąży do perfekcji, ciągle się uczy, zmienia i ewoluuje. Czy nie taki właśnie powinien być projektant? Poza tym powinien pamiętać o tym, że niektóre wspaniałe rzeczy dzieją się z niewypałów albo przypadków. Takich historii jest masa!! Poczytajcie sobie o tym jak Wilhelm Roentgen odkrył sposób na prześwietlenie. Albo skąd mamy coca colę 😀 (dla tych co trzeba zachęcić coca-cola miała być lekiem na bół głowy i być sprzedawana tylko w aptekach- teraz już wiecie czemu tak pomaga na znaną chorobę po imprezową)

Dlatego jako osoba, która ewoluuje i jest na (mimo wszystko) początku swojej drogi projektowej chcę Wam powiedzieć, że nie możecie się bać krytyki. Bo z niej też można coś wyciągnąć. Ulala odkrywcze. Ale miejcie litość odkryłam to wczoraj i to dzięki Wam 😛 nie dzięki tej Pani z wczorajszego artykułu, tylko dzięki Waszej reakcji 🙂

dazy

Więc dążmy sobie bezczelnie do szczęścia i doskonałości nawet jeśli komuś to bardzo nie w smak. Popełniajmy błędy i uczmy się na nich. I eksperymentujmy jako projektanci. Z formą, kolorami, fakturą itd. Czerpmy z ludzi (nie z ich prac kochani żeby nie było 😀 tylko z ich mózgów i serc i rad :D) i pozwólmy się czasem zachwycić sami sobą i tym co zrobiliśmy 🙂 trochę narcyzmu nikomu jeszcze nie zaszkodziło 🙂

Daliście mi wczoraj tak niesamowitą porcję energii, że pozbierałam się z dołka i postanowiłam sobie na nowo wszystko poukładać. Zacząć więcej planować. Więcej rozpisywać rzeczy o których pomyślę i więcej myśleć o swoim rozwoju, niż o ludziach którzy chcieliby ten rozwój ukrócić. Wracam też do prowadzenia bloga. Ale tym razem będę pisać właśnie tutaj. a mój blog na blogerze, będę odwiedzać i chętnie przytoczę Wam tutaj kilka artykułów, które tam popełniłam 🙂 a tutaj powolutku będę się uczyć z czym to się je i jak się obsługuje 😉 Tuk zacznie się uczyć 😀

Dziękuję Wam kochani za morze komentarzy i udostępnianie mojego tekstu o zachowaniach na jarmarkach. Niech idzie to dalej i edukuje obie strony.

A skoro już taki ze mnie projektant to jutro zobaczycie pierwszą część mojej kolekcji zimowej 😀

Już dzisiaj Was zapraszam 🙂

Czytaj również ...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.