Jesienne, zamszowe bransoletki czyli o tym jak dotarło do mnie, że zmieniła się pora roku.

Czy zdarzyło Wam się kiedyś “przebiec” kilka miesięcy w takim pędzie że nie zauważyliście, że nagle zmieniła się pora roku? Ostatnie moje miesiące były naznaczone zmianami. Oczywiście wiem, że zmiany są najlepsze i że niosą nowe możliwości, ale czasem człowiek ma ochotę schować się pod kocem i oddać komuś decyzyjność 🙂 całe szczęście szybko to mija i wdrażamy się w nowości.

I tak właśnie wczoraj, kiedy szłam ulicami nowego, nie odkrytego jeszcze przeze mnie miasta zrozumiałam, że zmieniła się pora roku i jest jesień. Usiadłam na chwilę w parku i chłonęłam zimniejsze powietrze, ale jednak ciepłe promienie słoneczne. Zawsze słyszałam od znajomych, że wyglądam jak jesień. I to był jeden z milszych komplementów, bo uwielbiam jej kolory 🙂

Stwierdziłam, że to czas by i w mojej pracowni powstało coś odpowiedniego na tą okazję 🙂 nie wiem jak u Was, ale u mnie od myśli do czynu jest czasem bardzo krótka droga szczególnie gdy dostanę ataku weny i chęci do pracy. I tak wczoraj wyskoczyłam z ławki i zaczęłam zbierać jesienne liście. Ludzie parzyli na mnie odrobinkę dziwnie, (pewnie myśleli, że trochę zwariowałam, kiedy z torbą zakupów biegałam z rozwianym włosem i wyszukiwałam jesienne perełki) może i nawet przez chwilę było mi trochę dziwnie, ale wydarzyły się dwie fajne sytuacje, które sprawiły, że mogłabym zostać w tym parku do końca świata 😀

Sytuacja nr 1 – podbiega do mnie dziewczynka, na oko 5,6 lat. Wręcza mi ogromny, czerwony liść i mówi do mnie, że wyglądam jak Pani jesień i czy jestem Panią jesienią 🙂 Patrzę na mamę tej dziewczynki, która uśmiecha się do mnie sympatycznie i odpowiadam, że jestem kuzynką Pani jesieni 🙂 na co dziewczynka mówi “to niech ją Pani pozdrowi” 😀 Uśmiałam się, obiecałam pozdrowić i wróciłam do zbierania liści. Przemieściłam się w inną część parku i tu ma miejsce sytuacja nr 2.

Sytuacja nr 2 – na ławce siedzi starszy Pan z jeszcze starszym pieskiem. Piesek patrzy na mnie jakby się zastanawiał czy jestem z tych rąk co głaszczą czy olewają i czy warto zejść z wygodnej ławki żeby się przekonać:) Pan po pewnym czasie zagaduje mnie. “Panienko a co to będzie z tych listeczków?” tak więc odpowiadam, że bukieciki i tło do zdjęć do jesiennych bransoletek. Zainteresował się szczególnie tymi bransoletkami. Po czym powiedział, że cieszy się, że ktoś poza dziećmi też zbiera liście. Bo jak on był młody, to też z dziewczynami chodził na spacery i robił im takie bukiety, i że to takie romantyczne, a teraz tylko te ipody i gołe tyłki. Zero romantyzmu. Przyrzekłam uroczyście, że u mnie gołych tyłków i ipodów brak. Tylko nikon i biżuteria. Pogłaskałam psa, który zamerdał ogonkiem, dostałam od Pana listeczek i z uczuciem radości rozpalającej serce poszłam do domu.

Przypomniałam sobie, że w zeszłym roku nagrałam tutorial z listeczkami w tle 🙂 może go jeszcze nie widzieliście? Pokazuję tam jak zrobić róże z liści. Dla przypomnienia wrzucam też tutaj 🙂

Wracając do historii 🙂 w domu od razu zasiadłam do pracy 🙂 i tak powstały jesienne, zamszowe, urocze bransoletki, które idealnie nadadzą się do ciepłych swetrów i kreacji. A listki faktycznie wykorzystałam do zdjęć. Nie obyło się oczywiście bez pomocnika, który nie byłby sobą, gdyby mi nie poprzeszkadzał 🙂 Bransoletki są dostępne, już niedługo pojawią się w sklepiku na GithagoArt 🙂

Czytaj również ...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.