Jak zrobić vegański ramen z dynią.

Pewnie jesteście zaskoczeni widząc tytuł. Bo jak to vegański ramen, skoro Githagoart, to rękodzieło. Ano tak. Ostatnio zdałam sobie sprawę, że coraz więcej rzeczy przyciąga moją uwagę i wpływa na samopoczucie i kreatywność. Kuchnia roślinna wciąga mnie niczym Tom i Jerry w dzieciństwie. Na moim Instagramie pokazuję czasem kulinarne przygody, pomyślałam, że skoro na YouTube jest tyle rękodzieła, to blog będzie na nowo miejscem, gdzie poznacie nie tylko DIY, ale także trochę mojego życiowego bałaganu. A poza tym – czyż gotowanie nie ma w sobie czegoś z rękodzieła?

Chętnie zaproszę Was w kulinarną podróż – jednak zanim polecimy do Japonii chcę powiedzieć, że ramen jadłam kilka razy w życiu. I to w jednym miejscu – Vegan Ramen Shop. Wiecie jak czuje się człowiek, który tam je?

Jakby siedział w niebie i jadł chmurki. Najcudowniejszy smak na ziemi.

Pandemiczny czas sprawił, że postanowiłam nie usychać z tęsknoty za ramenowym rajem. Zostałam zmotywowana do przygotowania go w domu. Poszperałam po blogach i stwierdziłam, że nic już nie wiem 🙂 Klasycznie postanowiłam polecieć “po mojemu”.

Także czytaczu (!!!) jeśli jesteś znawcą ramenologii i chcesz mi powiedzieć, że nic nie wiem o życiu, a tym bardziej o królowej zup – to nie musisz. Wiem, że to jest ramen, po mojemu.

Co nie znaczy, że nie jest pyszny, dyniowy, kremowy i omomom. Sam vegański rosół mam opanowany od dawna, jednak problemem było – co dodać, żeby było pysznie i zdrowo.

A teraz do brzegu. Czego potrzebujesz? Żeby zrobić mój vegański ramen?

Włoszczyzna na wywar + kilka niestandardowych dodatków

  • seler
  • cebula
  • por
  • 3 marchewki
  • 3 pietruszki
  • biała kapusta – kilka liści (nie jest konieczna ale fajnie podkręca smak)
  • natka pietruszki
  • 2 cm imbiru
  • około 15 suszonych grzybów – mun/shitake (może być więcej, będzie miało lekko grzybowy posmak)
  • jabłko – dzięki niemu wywar będzie bardziej klarowny
  • odrobinka oliwy

Wrzucamy do gara, zalewamy 3 litrami wody i ma się gotować na małym ogniu. Minimum 3 godzinki, a najlepiej 4. Pod przykryciem. Od razu powiem, że z tych warzyw robię potem sałatkę jarzynową z vegańskim kieleckim 😀

Dodatki do zupy

  • minimum 0,5 kg dyni – u mnie piżmowa
  • pomidorek – pokrojony w plastry i zapieczony kilka minut w piekarniku
  • wspomniane wcześniej ugotowane grzybki
  • niemięsko mielone – ulubione- to z Dobrej Kalorii dostępne z Lidlu. Bardzo spoko jest też Vivera, i te nowe które pojawiły się w Biedronce – The Vegetarian Butcher. w zależności od opcji, są zrobione z kokosa, soi, lub słonecznika 🙂 Warto testować!
  • kiełki fasoli mung, albo inne kiełki 🙂 ja pierwszy robiłam nawet z kiełkami brokuła – co kto lubi
  • szczypiorek, albo natka cebulki
  • kapusta pak choi – nie jest konieczna, ale obłędnie wygląda i jest pyszna 🙂 Ja dorwałam na bazarku, ale podobno jest też w lidlu
  • makaron – są specjalne do ramenu. Nadają się także sojowe. Ja użyłam House of Asia do ramenu, ale przyznam szczerze nie jestem fanem. Nie zasmakował mi, więc później użyłam jakiegoś randomowego sojowego.

Przygotowujemy dynię -minimum 0,5 kg, ale ja wyznaję zasadę, że dynia się nigdy nie marnuje, więc jak zrobi Wam się więcej, to tym lepiej. Kroję dynię w paski (nie obierając jej z ubranka). I tutaj moje guilty pleasure, którego nie musicie robić, niemniej ja polecam – smaruję dynię pastą Patak’s Tikka Masala. Ma lekko pikantny smak i jak dla mnie jest idealną mieszanką przypraw. Jeśli jej nie macie posmarujcie dyńkę oliwą i dodajcie ulubione przyprawy. Piekarnik na 180 stopni i pieczemy 40 minut góra dół. Kiedy się upiecze obieramy ze skórki. Zostawiamy kilka kawałków do udekorowania zupy, a z reszty robimy puree.

Podobno najważniejsze w ramenie jest tare – czyli jego serce 🙂 U mnie serce bije tak:

  • pasta miso – nie każda jest vegańska. Te najczęściej dostępne w sklepie mają zazwyczaj olej rybny. Zwracajcie uwagę na skład.
  • pasta paprykowa (za drugim razem użyłam ostrego ajvaru i było ekstra)
  • szczypta chilli
  • 1 łyżka oleju sezamowego
  • szklanka mleczka kokosowego

Wszystko to na małym ogniu doprowadzamy do wrzenia i gotujemy około 5/6 minut.

Odcedzamy wywar. Wyjmujemy grzybki i kroimy je w małą kosteczkę. Niemięsko wrzucamy na patelnie i podsmażamy na odrobinie oliwy, lub oleju kokosowego. Doprawiamy solą i chilli – nie przeginajcie z chilli, jeśli nie jesteście fanami ostrego jedzonka.

Gotujemy makaron – na etykiecie sprawdzicie jak długo 🙂

W międzyczasie kroimy dodatki. U mnie dynia, pomidor z piekarnika i szczypior. Można dodać tofu, podpieczoną paprykę, buraka, marchewkę, nori – wszystko, co kochamy szamać

Na koniec do wywaru dodajemy puree i tare. Mieszamy do połączenia.

Składamy ramen w niebiańki smaczek

Do dużej miski wkładamy dwa liście pak choi. Nakładamy makaron. Wlewamy zupkę. I dekorujemy. Najpierw daję kawałki dyni i niemięsko, potem dokładam pomidorek, szczypior, kiełki i grzybki. Palce lizać <3

Pamiętajcie, że ja tutaj nawaliłam ogrom dodatków, bo chciałam odtworzyć moje ramenowe niebo. Da się zrobić pyszny ramenik z mniejszą ilością dodatków.

Ja wiem, że zdjęcia nie powalają, ale zjedliśmy szybciej niż myśleliśmy o fotografii kulinarnej, a fotki łapnięte na szybko telefonem. Niemniej proszę porównanie. Ramen 1 i ramen 2 🙂 Oba na tej samej bazie, tylko z innymi dodatkami <3

Czytaj również ...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.